Greko

W górach i na wybrzeżu

Kolejne etapy historii mieszkańców grekańskiego zakątka Kalabrii wyznaczają przenosiny siedzib między wybrzeżem, a położonymi w głębi lądu górami. W czasach prehistorycznych ludność zamieszkiwała te obszary w małych osadach rozproszonych po południowym zboczu gór Aspromonte. Dopiero Grecy, których tryb życia tradycyjnie łączył się z morzem i żeglarstwem, założyli na wybrzeżu duże kolonie, a Rzymianie, idąc w ich ślady, kontynuowali osiedlanie się nieopodal linii brzegowej, na nisko położonych terenach.

Radykalna zmiana nastąpiła w czasach Bizancjum: zapewne to z jednej strony malaria, a z drugiej, rozwój piractwa i zagrożenie arabskie skłoniły ludność do szukania bezpieczeństwa w górach i przekształcenia gospodarki z morskiej w rolniczo-pasterską, ale przyczyn tego zjawiska należy szukać również w zmianie układu polityczno-gospodarczego. Teraz główne trasy komunikacyjne wiodły lądem, a nie morzem. To w górach kultura greko trwała przez stulecia przez cały okres nowożytny, aż do XIX wieku. Osadnictwo nie było już jak wcześniej rozproszone na nizinach, ale skupiło się w miejscowościach o zwartej zabudowie. Najważniejszą i najstarszą z nich była Bova. W odległych, skalnych pustelniach rozwijała się wschodnia duchowość anachoretów.

W 1847 roku po południowej Kalabrii podróżował angielski pejzażysta i poeta, Edward Lear. Z jego dzienników możemy poznać topografię regionu tego okresu, która wciąż ma wiele cech topografii ze średniowiecza: droga z Reggio na wschód nie prowadziła jak dziś wzdłuż wybrzeża, ale przez miejscowości położone w górach, w tym przez wspomnianą już Bovę, siedzibę ważnej rodziny Marzano, u której gościł malarz. Szkice Leara pokazują puste wybrzeże Morza Jońskiego i biedne, ale tętniące życiem, górskie miejscowości.

Modernizacja, która docierała do południowej Kalabrii w XIX wieku, objęła głównie ziemie najniżej położone. W 1875 roku ukończono budowę linii kolejowej wzdłuż wybrzeża jońskiego, a w 1928 drogi krajowej. Nadmorskie miejscowości przyciągały nowych mieszkańców i z czasem stało się jasne, że życiowy awans łączy się z przeprowadzką do miast na wybrzeżu, gdzie można żyć wygodniej, wśród przychylnych ludzi, gdzie istniały perspektywy na pracę w nowoczesnych zawodach. W obliczu postępu cywilizacyjnego na południu Włoch, pasterze z gór poczuli, że pozostali w tyle: biedni, wycieńczeni fizyczną pracą, w starych, zbyt ciasnych domach. W epoce rozwoju edukacji i zwiększenia aspiracji, język greko i tradycja oparta na przekazie mówionym zaczynała być znakiem niedouczenia i braku kultury.

W XX wieku Kalabria, tak ja całe południe Włoch, mierzyła się z falami wychodźctwa: przede wszystkim do USA i w kierunku bogatszej Północy kraju. Zarobione na saksach pieniądze inwestowano w budownictwo – to czas intensywnej, chaotycznej, rozproszonej i pozbawionej planu zabudowy wybrzeża. Od czasów rzymskich nie było ono tak zamieszkałe. Powstawały nowe miejscowości-klony starych górskich siedzib, które z czasem zaczęto określać jako „wyższe” lub „stare”: Condofuri Superiore i Condofuri Marina, San Lorenzo i Marina di San Lorenzo, Roghudi Vecchio i Roghudi Nuovo. Ta podwójność siedzib pozbawia wybrzeże tożsamości: wszystkie mariny wydają się jednakowe, nieuporządkowane, jakby głębsze, prawdziwsze życie ich mieszkańców wciąż toczyło się w górach.

W drugiej połowie XX wieku górskie miejscowości szybko pustoszały. Żyzne pola położone na płaskowyżu nad Bovą na 1000 m. n.p.m. porzucono odłogiem w latach 60. Od lat 50. statystyki liczby mieszkańców pokazują systematyczne spadki we wszystkich miejscowościach – każda wyjeżdżająca rodzina skłaniała do wyjazdu sąsiadów, a opuszczenie jednego miasteczka stanowiło nadwerężenie delikatnego systemu powiązań społecznych. Ważnym powodem wyjazdów były klęski naturalne, ale Salvino Nucera w rozmowie z Vitem Teti ujmuje powody tych decyzji przede wszystkim w kategoriach egzystencjalnych:

Bezpośrednią przyczyną opuszczenia Roghudi, Chorio, Africo była powódź, ale decyzja ludzi, by porzucić miejsce urodzenia może wynikała z potrzeby przygody. To było poszukiwanie nie wiadomo czego, jakich celów, jakich ambicji radykalnego odmienienia życia. 1

Dzisiaj najważniejsze dla kultury grekańskiej miejscowości często wydają się bezludne: w części z nich tylko niektóre domy są zamieszkałe, w innych – takich jak Roghudi czy Chorio – nikt już nie mieszka na stałe. A jednak miejscowości trwają – działają położone przy nich cmentarze, bo choć starzy mieszkańcy żyją na wybrzeżu, to często pragną być pochowani w rodzinnej ziemi. Kościoły wciąż bywają miejscami kultu. Latem z domów i źródeł korzystają pasterze, odwiedzają je podróżnicy, ktoś dba o sady i ogrody. Tysiącletnia historia wędrówek między wybrzeżem a górami daje nadzieję, że ich historia jeszcze się nie skończyła.


  1. Vito Teti, Il senso dei luoghi, Roma 2014, s. 77. ↩︎